Aktualności Dodano: 02 grudnia 2022

Niepokojące książki i inspirujące obrazy

Data rozpoczęcia: 2022-12-02
Data zakonczenia:

 

 

Artysta jest twórcą piękna.

Objawić sztukę, ukrywać artystę — oto cel sztuki.

Krytykiem jest ten, kto swe własne wrażenia piękna umie w odmiennej wyrazić formie, nowy im nadać kształt. Zarówno najwyższa, jak najniższa forma krytyki jest pewnego rodzaju autobiografią.

Kto w pięknie odnajduje sens brzydki, jest zepsutym, wcale nie będąc czarującym. To błąd.

Kto w pięknie odnajduje sens piękny, posiada kulturę. Ma przyszłość przed sobą.

 Oscar Wilde Portret Doriana Graya                            

 

Ostatnie zajęcia koła literackiego CZY TAM CZYTAM krążyły wokół tworów bardziej niepokojących, zmuszających do myślenia. Poza książkami i wierszami gościły opowieści o niepowstrzymanej wyobraźni i najdziwniejszych snach. Odwiedziłyśmy tajemniczą posiadłość pana Rochestera, gdzie Jane Eyre w mało sympatycznych okolicznościach poznaje jego żonę ukrytą na strychu Thornfield Hall. Były przed naszymi oczami obrazy, które z powieścią Bronte kojarzyły nam się od razu. No i Dorian Gray. Powieść Oscara Wilde'a była tytułem, który narzucał nam się na myśl od razu - w końcu to jeden z najsłynniejszych obrazów w literaturze światowej. Dookoła nas twarzy było całkiem sporo i wiele było takich, które w naszych wyobrażeniach z Dorianem Gray'em mogły mieć wiele wspólnego.

Wspomniałyśmy i innych bohaterów, bo każdy twór przywodził nam na myśl inne teksty - był i Poe z "Krukami", był Lem z "Bajkami robotów". Siostry Bronte wiodły prym, nie zapominając o "Rebece" Daphne du Maurier. Aż w końcu wiersz Jacka Dehnela przeniósł nas do świata naszych snów i wyobrażeń. Okazało się, że patrząc na prace Michalewiczów, potrafimy przypomnieć sobie nasze najdziwniejsze, najbardziej zapadające w pamięć obrazy nocne. Gdyby tak usiąść, wziąć do ręki długopis i kartkę, a nawet cały plik kartek, niejedna fantastyczna powieść mogłaby powstać. Z tajemniczymy lemurami i nawiedzonymi katedrami na czele.

Nasze dyskusje trwały długo i niemal w całości zainspirowane były wystawą, wokół której się spotkałyśmy. Ewa i Marcin Michalewicz stworzyli fascynujące prace, poruszające wyobraźnię i zmuszające do myślenia. Jesteśmy zauroczone.

O wystawie kilka słów TUTAJ.

 

 

— Powiedziałeś, żeś ty sam zniszczył obraz.
— To nieprawda! On zniszczył mnie!
— Nie wierzę, aby to był portret malowany przeze mnie.
— Nie możesz poznać swego ideału? — gorzko rzekł Dorian.
— Mój ideał, jak go nazywasz…
— Jak ty go nazwałeś!
— Tak, ale wówczas nie było w nim nic złego, nic nikczemnego. Byłeś dla mnie ideałem, jakiego nie spotkam już nigdy. Ale to jest twarz satyra.
— To jest oblicze mojej duszy.
— Boże, i cóż ja ubóstwiałem! Z tego obrazu patrzą oczy szatana!
— Bazyli, każdy z nas nosi w sobie niebo i piekło! — krzyknął Dorian z dzikim gestem rozpaczy.

 

 

Na koniec stwierdzono definitywnie - wystawa godna uwagi. Zobaczyć warto, a nawet trzeba!

Wystawa Ewy i Marcina Michalewiczów czynna do 9 grudnia w sali klubowej KOK.